Rodzina na wsi

Rodzina na wsi to błogosławieństwo nawet w obecnych czasach.

Założona strona rodzinna kilka lat temu okazała się fajnym pomysłem. Zaczęło się do nas odszywać kuzynostwo, o którym albo mieliśmy nikłe pojęcie, albo w ogóle nie wiedzieliśmy, że ktoś taki istnieje. A zatem doszli nam do imieninowej listy gości (na Zbigniewa) nowi wujkowie i ciocie. W identyfikacji nowych członków rodziny niezwykle okazał się pomocny dziadek Bronek, u którego jak na wiek sędziwy, bowiem liczy sobie już 70 wiosen, z tą pamięcią nie jest wcale tak najgorzej 🙂 oczywiście ożywia się kiedy rozmawiamy o okresie np. 30 – 40 lat wstecz, ale równie dobrze pamięta co było w zeszłym roku.

Wizyty i rewizyty rodzinne. Wzmacniają więzi rodzinne.

Długo nic nie umieszczaliśmy na naszej stronie, a to z uwagi na to, że jak odnowiliśmy kontakty rodzinne to i posypały się wizyty, które trzeba było oczywiście rewizytować. Okazało się, że spora część naszej rodziny jednak wybrała wieś. Niektórych z nich po prostu do miasta nie ciągnęło, a niektórzy już przerabiali mieszkanie w mieście i jak się wyrazili: na skrzydłach wrócili na wieś wiodąc spokojne życie z dala od zgiełku i hałasu. Mieliśmy okazję niewątpliwie przyjrzeć się jak wygląda życie na wsi i nie trudno było zauważyć, że inaczej niż w mieście. Chyba czas tam inaczej płynie, o ile w ogóle się nie zatrzymał w niektórych miejscach.

Wspólne wypominanie i masę zdjęć

Dostaliśmy wiele zdjęć od rodziny, na których znajdują się jacyś pra wujkowie i pra ciocie, ale oprócz babci Stasi i dziadka Bronka nikt nie jest w stanie ich rozpoznać. Zamieszczam fotki, może ktoś jeszcze się przyzna 🙂

Tęsknota za wsią i spokojem.

Z tych wszystkich wypraw rodzinnych dziadek z babcią wrócili jacyś smutni. Na początku myśleliśmy, że może są zmęczeni. Coś szeptali sami w pokoju, milknąc kiedy wchodził ktoś inny. Cała ta sprawa była bardzo podejrzana, aż w końcu nastał wieczór, kiedy to dziadkowie w kuchni przy kolacji zadali pytanie: a może i my przeprowadzilibyśmy się na wieś? Troszkę nas wszystkich zatkało, tzn. czuliśmy, że dziadek nam obwieści w końcu jakąś „bombę” ale takiego pytania się nie spodziewaliśmy.

Chwyt na ekologię.

Magda, która studiuje w Poznaniu na początku nie chciała słyszeć o wyprowadzce z miasta, ale ponieważ reaguje pozytywnie na wszystko co związane z ekologią, wegetarianizmem i tym co ma w nazwie „bio” zaczęła intensywnie nad tym myśleć. Dziadek, już chyba był przygotowany do tej rozmowy bo miał wabik dla każdego, również na Magdę. Zasugerował, że moglibyśmy założyć gospodarstwo agroturystyczne. Nie można powiedzieć, że miał ją już w kieszeni, ale przynajmniej przestała mocno oponować. Oczywiście usiedliśmy do internetu i szukaliśmy informacji na temat agroturystyki, a konkretnie to ja z Magdą, rodzice siedzieli obok a dziadek, wiadomo do tej „diabelskiej” maszyny, jak twierdzi, nie usiądzie.

Czytaliśmy z zainteresowaniem cały wieczór, aż wszyscy stwierdzili, że czas już najwyższy iść spać…

C.d.n.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *